J:
R: - to wiecie ;D
A:
R: - to wiecie ;D
A:
P- pielęgniarka
Miłego czytania ;3
Miłego czytania ;3
Jasper
siedział przy swojej dziewczynie calutką noc. Nie zmrużył przy tym oka. Cały
czas pilnował Rose. Jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy. Dziewczyna spała a on
przyglądał się jej. Ale w końcu oparł się o krzesło i zasnął. Było po północy.
W szpitalu było cicho a na dworze jeszcze ciszej. Nie słychać było nawet
szeptu. Rosalia nagle obudziła się cała spocona i przerażona. Była bardzo
niespokojna i chciała napić się wody, lecz ręce tak jej się jej trzęsły, że
strąciła szklankę ze stolika a ta rozbiła się na małe kawałeczki. Jasper
obudził się, gdy tylko dobiegły go pierwsze dźwięki rozbijanego szkła.
J: Co się stało?
R: Szklanka się rozbiła.
Chłopak spojrzał na jej przerażoną twarz. W pewnym momencie dziewczyna rozpłakała się chłopak podszedł do niej usiadł na skraju łóżka i przytulił ją. Po chwili chłopak miał przód koszulki mokry od łez.
J: Ciiii… Nie płacz. Nic się nie dzieje. Cichoo… Stało się coś?
R: N… Nieee…
J: Powiedz, co się stało?
R: T..ttoo.. tylkkooo… tyyylkooo kooszmmaar…
Dziewczyna nie mogła wyksztusić ani słowa więcej. Jąkała się próbując powiedzieć może nie chłopakowi tylko samej sobie, że to tylko sen.
J: Ciiii… Po pierwsze. Cichutko… Przestań płakać, płaczem nic nie zdziałasz. A po drugie, opowiedz mi o tym koszmarze. Obiecuję, poczujesz się wtedy o niebo lepiej.
R: Śniło mi się, że rzuciłeś mnie z powodu tego, że trafiłam do szpitala. Znalazłeś sobie nową dziewczynę Veronicę, która nienawidziła mnie i gdy tylko mnie widziała zawsze znajdowała pretekst by się na mnie wyżyć. Ty jej przy tym pomagałeś. To dziwne, ale pewnego razu tak bardzo zaczęła się na mnie wyżywać, że cała szkoła na mnie wrzeszczała i obrażała mnie. Popychali mnie, kopali i bili aż w końcu zapłakana uderzyłam się o szafkę głową i upadłam na ziemię… Ale to tyle co pamiętam.
Jasper chwilę przyglądał się jej w ciszy aż w końcu chwycił ją za rękę.
J: Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nigdy nie miałem i nie będę miał zamiaru zrywać z tobą. A nawet, jeśli dojdzie do czegoś takiego to nigdy ani to przenigdy nie będę pozwalał na to, aby ktokolwiek cię obrażał czy cokolwiek robił ci na złość. Nigdy. Słyszysz? NIGDY. Ale to się nie stanie wiesz, dlaczego? Bo cię kocham. I nigdy nie przestanę.
R: Dziękuję, ja też cię kocham. Miałeś rację czuję się teraz dużo lepiej.
Dziewczyna pocałowała go w policzek. Nie mogła znieść uczucia, że zna jedną Veronicę. Ale już się tym nie przejmowała. Położyła się, ale nie przestała trzymać Jaspera za rękę. Po chwili zasnęła. Chłopak pozbierał rozbite szkło. Nie obyło się bez skaleczenia. Wrzucił je do śmieci i usiadł na krześle, trochę zmęczony. Zasnął szybko, ale też szybko się obudził, tylko już rano. Dziewczyna jeszcze spała. Jasper był głodny, ale nie miał sumienia zostawiać jej samej. Czekał tak aż Rose się obudzi i gdyby nie to, że przyszła pielęgniarka, by zobaczyć jak się czuje Rosalia to czekałby dłużej. Pielęgniarka podeszła do niej i obudziła ją.
P: Jak się czujesz?
R: Emm… Dobrze nawet.
P: Pewnie jesteś głodna, co?
R: Tak, troszeczkę.
P: Dobrze przyniosę wózek i kolega zabierze cię na śniadanie, prawda? –zwróciła się tym razem do Jaspera.
J: Oczywiście.
Uśmiechnął się sam do siebie, bo umierał z głodu. Siostra stała tam jeszcze chwilę.
P: To ja pójdę po ten wózek.
I wyszła. Po chwili pojawiła się w drzwiach.
P: Pomóc ci ją przesadzić czy sobie poradzisz?
J: Poradzę sobie.
P: Na pewno?
J: Tak, na pewno.
Wziął od niej wózek i podprowadził do łóżka. Dziewczyna zsunęła się na brzeg i jedną nogą stanęła na zimnych płytkach. Chłopak wziął ją pod rękę i podprowadził do wózka. Podtrzymując ją udało mu się ją na nim posadzić. Wziął komórkę ze stołu, włożył do kieszeni i pchnął wózek. Szli w ciszy rozglądając się po szpitalu aż wreszcie dotarli na stołówkę.
J: Co chcesz?
R: Hę?
J: Co chcesz do jedzenia na śniadanie?
R: Wystarczy bułka i herbata.
J: Ej musisz coś zjeść więcej. To co? Dżem?
R: No, może być.
J: Jaki?
R: Nie wiem, może być truskawkowy.
J: Hej, co się dzieje?
R: Nic.
J: Rose… Ja wiem, że coś się stało. Powiesz mi co?
R: No nic się nie stało. Po prostu cały czas myślę o tym śnie.
J: Mówiłem ci. Nie przejmuj się tym głupim snem. Pamiętasz?
R: Tak pamiętam.
Uśmiechnęła się do niego wymuszonym uśmiechem. Nadal smutna i zamyślona patrzyła na chłopaka.
J: Kocham cię.
Jasper nie przejmując się spoglądającym w ich stronę ciekawskim spojrzeniom pocałował Rosalie w usta. Rosalia zdziwiona i trochę też zawstydzona tymi wszystkimi wścibskimi spojrzeniami odwzajemniła pocałunek. Chłopak po chwili odsunął się trochę by spojrzeć na zaczerwienioną twarz dziewczyny.
J: Pięknie ci w rumieńcach.
Uśmiechnął się szarmancko tak jak lubiła najbardziej.
R: A tobie pięknie w tym uśmiechu.
Zaśmiali się oboje. Chłopak poszedł po jedzenie. Dla siebie wziął rogalika i kakao. Jedli, rozmawiali i co chwilę śmiali się, co chwilę sami z siebie. Po chwilę przyszedł Austin.
A: No tu jesteście! A ja was szukałem.
R: No co ty nie powiesz?
Rzuciła do niego Rose śmiejąc się przy okazji kolejny raz zajadając bułkę z dżemem.
A: Widzę, że faszerujesz ją dżemikiem?
J: Ano faszeruję. A chciała jeść suchą bułkę.
Chłopak zaśmiał się z niej.
A: Widzisz? I co, dobry dżem truskawkowy? A zawsze mówiłaś, że ci nie smakuje.
R: No bo mi nie smakował. Najwyraźniej smaki mi się pozmieniały.
Rosalia skwitowała szybko.
A: A teraz, czego nie będziesz lubieć?
R: Nie wiem może wścibskiego brata?
Zażartowała. Jasper siedział i przysłuchiwał się rozmowie rodzeństwa. I uśmiechał się sam do siebie. Sam ma młodszego brata, który ma 11 lat i strasznie go wkurza. Na szczęście widuje się z nim tylko w domu przy obiedzie i kolacji no i czasem przy śniadaniu. Oprócz niego ma starszego brata o 2 lata z nim, jako tako się dogaduje, ale za to nie kłóci. Chłopak żuł wolno rogala i wydawał się nieobecny, gdy rodzeństwo się sprzeczało. Myślał o tym śnie Rosalii, zastanawiał się czy poznał kiedyś Veronicę. Raczej nie. Nie miał się czego obawiać ale z tego co słyszał do Rose zna jakąś dziewczynę o tym imieniu więc pewnie będzie się zadręczać tym snem.
CDN ;p
R: Szklanka się rozbiła.
Chłopak spojrzał na jej przerażoną twarz. W pewnym momencie dziewczyna rozpłakała się chłopak podszedł do niej usiadł na skraju łóżka i przytulił ją. Po chwili chłopak miał przód koszulki mokry od łez.
J: Ciiii… Nie płacz. Nic się nie dzieje. Cichoo… Stało się coś?
R: N… Nieee…
J: Powiedz, co się stało?
R: T..ttoo.. tylkkooo… tyyylkooo kooszmmaar…
Dziewczyna nie mogła wyksztusić ani słowa więcej. Jąkała się próbując powiedzieć może nie chłopakowi tylko samej sobie, że to tylko sen.
J: Ciiii… Po pierwsze. Cichutko… Przestań płakać, płaczem nic nie zdziałasz. A po drugie, opowiedz mi o tym koszmarze. Obiecuję, poczujesz się wtedy o niebo lepiej.
R: Śniło mi się, że rzuciłeś mnie z powodu tego, że trafiłam do szpitala. Znalazłeś sobie nową dziewczynę Veronicę, która nienawidziła mnie i gdy tylko mnie widziała zawsze znajdowała pretekst by się na mnie wyżyć. Ty jej przy tym pomagałeś. To dziwne, ale pewnego razu tak bardzo zaczęła się na mnie wyżywać, że cała szkoła na mnie wrzeszczała i obrażała mnie. Popychali mnie, kopali i bili aż w końcu zapłakana uderzyłam się o szafkę głową i upadłam na ziemię… Ale to tyle co pamiętam.
Jasper chwilę przyglądał się jej w ciszy aż w końcu chwycił ją za rękę.
J: Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nigdy nie miałem i nie będę miał zamiaru zrywać z tobą. A nawet, jeśli dojdzie do czegoś takiego to nigdy ani to przenigdy nie będę pozwalał na to, aby ktokolwiek cię obrażał czy cokolwiek robił ci na złość. Nigdy. Słyszysz? NIGDY. Ale to się nie stanie wiesz, dlaczego? Bo cię kocham. I nigdy nie przestanę.
R: Dziękuję, ja też cię kocham. Miałeś rację czuję się teraz dużo lepiej.
Dziewczyna pocałowała go w policzek. Nie mogła znieść uczucia, że zna jedną Veronicę. Ale już się tym nie przejmowała. Położyła się, ale nie przestała trzymać Jaspera za rękę. Po chwili zasnęła. Chłopak pozbierał rozbite szkło. Nie obyło się bez skaleczenia. Wrzucił je do śmieci i usiadł na krześle, trochę zmęczony. Zasnął szybko, ale też szybko się obudził, tylko już rano. Dziewczyna jeszcze spała. Jasper był głodny, ale nie miał sumienia zostawiać jej samej. Czekał tak aż Rose się obudzi i gdyby nie to, że przyszła pielęgniarka, by zobaczyć jak się czuje Rosalia to czekałby dłużej. Pielęgniarka podeszła do niej i obudziła ją.
P: Jak się czujesz?
R: Emm… Dobrze nawet.
P: Pewnie jesteś głodna, co?
R: Tak, troszeczkę.
P: Dobrze przyniosę wózek i kolega zabierze cię na śniadanie, prawda? –zwróciła się tym razem do Jaspera.
J: Oczywiście.
Uśmiechnął się sam do siebie, bo umierał z głodu. Siostra stała tam jeszcze chwilę.
P: To ja pójdę po ten wózek.
I wyszła. Po chwili pojawiła się w drzwiach.
P: Pomóc ci ją przesadzić czy sobie poradzisz?
J: Poradzę sobie.
P: Na pewno?
J: Tak, na pewno.
Wziął od niej wózek i podprowadził do łóżka. Dziewczyna zsunęła się na brzeg i jedną nogą stanęła na zimnych płytkach. Chłopak wziął ją pod rękę i podprowadził do wózka. Podtrzymując ją udało mu się ją na nim posadzić. Wziął komórkę ze stołu, włożył do kieszeni i pchnął wózek. Szli w ciszy rozglądając się po szpitalu aż wreszcie dotarli na stołówkę.
J: Co chcesz?
R: Hę?
J: Co chcesz do jedzenia na śniadanie?
R: Wystarczy bułka i herbata.
J: Ej musisz coś zjeść więcej. To co? Dżem?
R: No, może być.
J: Jaki?
R: Nie wiem, może być truskawkowy.
J: Hej, co się dzieje?
R: Nic.
J: Rose… Ja wiem, że coś się stało. Powiesz mi co?
R: No nic się nie stało. Po prostu cały czas myślę o tym śnie.
J: Mówiłem ci. Nie przejmuj się tym głupim snem. Pamiętasz?
R: Tak pamiętam.
Uśmiechnęła się do niego wymuszonym uśmiechem. Nadal smutna i zamyślona patrzyła na chłopaka.
J: Kocham cię.
Jasper nie przejmując się spoglądającym w ich stronę ciekawskim spojrzeniom pocałował Rosalie w usta. Rosalia zdziwiona i trochę też zawstydzona tymi wszystkimi wścibskimi spojrzeniami odwzajemniła pocałunek. Chłopak po chwili odsunął się trochę by spojrzeć na zaczerwienioną twarz dziewczyny.
J: Pięknie ci w rumieńcach.
Uśmiechnął się szarmancko tak jak lubiła najbardziej.
R: A tobie pięknie w tym uśmiechu.
Zaśmiali się oboje. Chłopak poszedł po jedzenie. Dla siebie wziął rogalika i kakao. Jedli, rozmawiali i co chwilę śmiali się, co chwilę sami z siebie. Po chwilę przyszedł Austin.
A: No tu jesteście! A ja was szukałem.
R: No co ty nie powiesz?
Rzuciła do niego Rose śmiejąc się przy okazji kolejny raz zajadając bułkę z dżemem.
A: Widzę, że faszerujesz ją dżemikiem?
J: Ano faszeruję. A chciała jeść suchą bułkę.
Chłopak zaśmiał się z niej.
A: Widzisz? I co, dobry dżem truskawkowy? A zawsze mówiłaś, że ci nie smakuje.
R: No bo mi nie smakował. Najwyraźniej smaki mi się pozmieniały.
Rosalia skwitowała szybko.
A: A teraz, czego nie będziesz lubieć?
R: Nie wiem może wścibskiego brata?
Zażartowała. Jasper siedział i przysłuchiwał się rozmowie rodzeństwa. I uśmiechał się sam do siebie. Sam ma młodszego brata, który ma 11 lat i strasznie go wkurza. Na szczęście widuje się z nim tylko w domu przy obiedzie i kolacji no i czasem przy śniadaniu. Oprócz niego ma starszego brata o 2 lata z nim, jako tako się dogaduje, ale za to nie kłóci. Chłopak żuł wolno rogala i wydawał się nieobecny, gdy rodzeństwo się sprzeczało. Myślał o tym śnie Rosalii, zastanawiał się czy poznał kiedyś Veronicę. Raczej nie. Nie miał się czego obawiać ale z tego co słyszał do Rose zna jakąś dziewczynę o tym imieniu więc pewnie będzie się zadręczać tym snem.
CDN ;p
To tak pewnie wiecie, że niedługo zacznie się rok szkolny. Wtedy będzie ciężej z rozdziałami bo zaczynam gimnazjum i chciałam dobrze wypaść z ocenami na koniec żebym nieliczne przedmioty musiała poprawiać by mieć jakąś lepszą średnią. (oczywiście pod pasek xd) Dlatego też będziecie musieli dać sobie od września na wstrzymanie z ciekawością :D Powodzenia życzę ;p Buziaki ;***
No wrzesień się już zaczął moja droga. Kiedy kolejny rozdzialik ;D ? Wiem, wiem. Nauka i te sprawy ale...umrę jak nic nie napiszesz ;p
OdpowiedzUsuńTeraz to ja was trochę przytrzymam bo przyznam się, że jeszcze 8 rozdziału nie zaczęłam pisać :D Ale mam zamiar dzisiaj wieczorem wziąć się do robotyy ;p Noo za tydzień najpóźniej dwa będzie ;] Tak myślę że dzisiaj zacznę ;D
Usuń