sobota, 18 sierpnia 2012

Taka ciekawostka

A teraz przyznawać się kto czyta mojego bloga z tych krajów xD
WpisLiczba wyświetleń stron
Polska
211
Wielka Brytania
17
Rosja
11
Niemcy
3
Francja
3
Stany Zjednoczone
2

;p Nooo przyznawać się ;D

7 rozdział


J:
R:   - to wiecie ;D
A:
P- pielęgniarka
Miłego czytania ;3

               Jasper siedział przy swojej dziewczynie calutką noc. Nie zmrużył przy tym oka. Cały czas pilnował Rose. Jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy. Dziewczyna spała a on przyglądał się jej. Ale w końcu oparł się o krzesło i zasnął. Było po północy. W szpitalu było cicho a na dworze jeszcze ciszej. Nie słychać było nawet szeptu. Rosalia nagle obudziła się cała spocona i przerażona. Była bardzo niespokojna i chciała napić się wody, lecz ręce tak jej się jej trzęsły, że strąciła szklankę ze stolika a ta rozbiła się na małe kawałeczki. Jasper obudził się, gdy tylko dobiegły go pierwsze dźwięki rozbijanego szkła.
J: Co się stało?
R: Szklanka się rozbiła.
Chłopak spojrzał na jej przerażoną twarz. W pewnym momencie dziewczyna rozpłakała się chłopak podszedł do niej usiadł na skraju łóżka i przytulił ją. Po chwili chłopak miał przód koszulki mokry od łez.
J: Ciiii… Nie płacz. Nic się nie dzieje. Cichoo… Stało się coś?
R: N… Nieee…
J: Powiedz, co się stało?
R: T..ttoo.. tylkkooo… tyyylkooo kooszmmaar…
Dziewczyna nie mogła wyksztusić ani słowa więcej. Jąkała się próbując powiedzieć może nie chłopakowi tylko samej sobie, że to tylko sen.
J: Ciiii… Po pierwsze. Cichutko… Przestań płakać, płaczem nic nie zdziałasz. A po drugie, opowiedz mi o tym koszmarze. Obiecuję, poczujesz się wtedy o niebo lepiej.
R: Śniło mi się, że rzuciłeś mnie z powodu tego, że trafiłam do szpitala. Znalazłeś sobie nową dziewczynę Veronicę, która nienawidziła mnie i gdy tylko mnie widziała zawsze znajdowała pretekst by się na mnie wyżyć. Ty jej przy tym pomagałeś. To dziwne, ale pewnego razu tak bardzo zaczęła się na mnie wyżywać, że cała szkoła na mnie wrzeszczała i obrażała mnie. Popychali mnie, kopali i bili aż w końcu zapłakana uderzyłam się o szafkę głową i upadłam na ziemię…  Ale to tyle co pamiętam.
Jasper chwilę przyglądał się jej w ciszy aż w końcu chwycił ją za rękę.
J: Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nigdy nie miałem i nie będę miał zamiaru zrywać z tobą. A nawet, jeśli dojdzie do czegoś takiego to nigdy ani to przenigdy nie będę pozwalał na to, aby ktokolwiek cię obrażał czy cokolwiek robił ci na złość. Nigdy. Słyszysz? NIGDY. Ale to się nie stanie wiesz, dlaczego? Bo cię kocham. I nigdy nie przestanę.
R: Dziękuję, ja też cię kocham. Miałeś rację czuję się teraz dużo lepiej.
Dziewczyna pocałowała go w policzek. Nie mogła znieść uczucia, że zna jedną Veronicę. Ale już się tym nie przejmowała. Położyła się, ale nie przestała trzymać Jaspera za rękę. Po chwili zasnęła. Chłopak pozbierał rozbite szkło. Nie obyło się bez skaleczenia. Wrzucił je do śmieci i usiadł na krześle, trochę zmęczony. Zasnął szybko, ale też szybko się obudził, tylko już rano. Dziewczyna jeszcze spała. Jasper był głodny, ale nie miał sumienia zostawiać jej samej. Czekał tak aż Rose się obudzi i gdyby nie to, że przyszła pielęgniarka, by zobaczyć jak się czuje Rosalia to czekałby dłużej. Pielęgniarka podeszła do niej i obudziła ją.
P: Jak się czujesz?
R: Emm… Dobrze nawet.
P: Pewnie jesteś głodna, co?
R: Tak, troszeczkę.
P: Dobrze przyniosę wózek i kolega zabierze cię na śniadanie, prawda? –zwróciła się tym razem do Jaspera.
J: Oczywiście.
Uśmiechnął się sam do siebie, bo umierał z głodu. Siostra stała tam jeszcze chwilę.
P: To ja pójdę po ten wózek.
I wyszła. Po chwili pojawiła się w drzwiach.
P: Pomóc ci ją przesadzić czy sobie poradzisz?
J: Poradzę sobie.
P: Na pewno?
J: Tak, na pewno.
Wziął od niej wózek i podprowadził do łóżka. Dziewczyna zsunęła się na brzeg i jedną nogą stanęła na zimnych płytkach. Chłopak wziął ją pod rękę i podprowadził do wózka. Podtrzymując ją udało mu się ją na nim posadzić. Wziął komórkę ze stołu, włożył do kieszeni i pchnął wózek. Szli w ciszy rozglądając się po szpitalu aż wreszcie dotarli na stołówkę.
J: Co chcesz?
R: Hę?
J: Co chcesz do jedzenia na śniadanie?
R: Wystarczy bułka i herbata.
J: Ej musisz coś zjeść więcej. To co? Dżem?
R: No, może być.
J: Jaki?
R: Nie wiem, może być truskawkowy.
J: Hej, co się dzieje?
R: Nic.
J: Rose… Ja wiem, że coś się stało. Powiesz mi co?
R: No nic się nie stało. Po prostu cały czas myślę o tym śnie.
J: Mówiłem ci. Nie przejmuj się tym głupim snem. Pamiętasz?
R: Tak pamiętam.
Uśmiechnęła się do niego wymuszonym uśmiechem. Nadal smutna i zamyślona patrzyła na chłopaka.
J: Kocham cię.
Jasper nie przejmując się spoglądającym w ich stronę ciekawskim spojrzeniom pocałował Rosalie w usta. Rosalia zdziwiona i trochę też zawstydzona tymi wszystkimi wścibskimi spojrzeniami odwzajemniła pocałunek. Chłopak po chwili odsunął się trochę by spojrzeć na zaczerwienioną twarz dziewczyny.
J: Pięknie ci w rumieńcach.
Uśmiechnął się szarmancko tak jak lubiła najbardziej.
R: A tobie pięknie w tym uśmiechu.
Zaśmiali się oboje. Chłopak poszedł po jedzenie. Dla siebie wziął rogalika i kakao. Jedli, rozmawiali i co chwilę śmiali się, co chwilę sami z siebie. Po chwilę przyszedł Austin.
A: No tu jesteście! A ja was szukałem.
R: No co ty nie powiesz?
Rzuciła do niego Rose śmiejąc się przy okazji kolejny raz zajadając bułkę z dżemem.
A: Widzę, że faszerujesz ją dżemikiem?
J: Ano faszeruję. A chciała jeść suchą bułkę.
Chłopak zaśmiał się z niej.
A: Widzisz? I co, dobry dżem truskawkowy? A zawsze mówiłaś, że ci nie smakuje.
R: No bo mi nie smakował. Najwyraźniej smaki mi się pozmieniały.
Rosalia skwitowała szybko.
A: A teraz, czego nie będziesz lubieć?
R: Nie wiem może wścibskiego brata?
Zażartowała. Jasper siedział i przysłuchiwał się rozmowie rodzeństwa. I uśmiechał się sam do siebie. Sam ma młodszego brata, który ma 11 lat i strasznie go wkurza. Na szczęście widuje się z nim tylko w domu przy obiedzie i kolacji no i czasem przy śniadaniu. Oprócz niego ma starszego brata o 2 lata z nim, jako tako się dogaduje, ale za to nie kłóci. Chłopak żuł wolno rogala i wydawał się nieobecny, gdy rodzeństwo się sprzeczało. Myślał o tym śnie Rosalii, zastanawiał się czy poznał kiedyś Veronicę. Raczej nie. Nie miał się czego obawiać ale z tego co słyszał do Rose zna jakąś dziewczynę o tym imieniu więc pewnie będzie się zadręczać tym snem.

CDN ;p

To tak pewnie wiecie, że niedługo zacznie się rok szkolny. Wtedy będzie ciężej z rozdziałami bo zaczynam gimnazjum i chciałam dobrze wypaść z ocenami na koniec żebym nieliczne przedmioty musiała poprawiać by mieć jakąś lepszą średnią. (oczywiście pod pasek xd) Dlatego też będziecie musieli dać sobie od września na wstrzymanie z ciekawością :D Powodzenia życzę ;p Buziaki ;***

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

6 rozdział


Mały schemacik ;p
L: lekarz
A: Austin
O: Ojciec
J: Jasper
E: Emily
Al: Ally
A i J: Austin i Jasper [mówią jednocześnie]


                Rosalie przebudziła się w nocy. Było około 3 w nocy. Strasznie rozbolała ją głowa. Wstała z łóżka, założyła kapcie i wyszła z pokoju. Gdy schodziła po schodach do kuchni nagle zakręciło jej się w głowie. Upadła na ziemię. Syknęła z bólu, ale na tyle cicho żeby nikogo nie obudzić. Wstała podtrzymując się poręczą szła powoli do kuchni. Była już w korytarzu, gdy straciła przytomność. Coś huknęło i Austin wraz z ojcem obudzili się. Dziewczyna upadła na stolik a ten przewrócił się. Niestety na nim stał wazon z kwiatkami potłukł się a drobiny szkła powbijały się jej w skórę. Chłopak wybiegł z pokoju i od razu zauważył Rosalie. Podbiegł do niej i potrząsnął nią. Na nic to się nie zdało. Nadal była nieprzytomna. Ojciec wyszedł ze swojej sypialni i gdy ujrzał dziewczynę leżącą na podłodze i Austina przy niej. Zdenerwował się nie wiedział, co zrobić. Po chwili namysłu stwierdził, że trzeba zadzwonić na pogotowie. Austin kucał przy niej. Po chwili przyjechała karetka.
L: Co się stało?
A: Usłyszałem hałas i gdy wyszedłem z pokoju zobaczyłem ją nieprzytomną z poranioną ręką od zbitego wazonu.
L: Dobrze zaraz się nią zajmiemy.
W tym momencie przyszła Ally. Nikt nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.
Al: Tatusiu? Co się stało?
O: Już wszystko dobrze.
Wziął ją na ręce i przytulił mała zaś płakała. Kochała swoją siostrę i martwiła się o nią.
O: Ciiiii… Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze. Cichutko. No już. Ciiiiiiicho…
Starał się pocieszyć, Ally ale nawet on nie wierzył w to, że wszystko będzie dobrze.
A: Daj ją tato położę ją do łóżka i poczekam aż zaśnie.
O: Ok.
Chłopak wziął swoją siostrę na ręce a ta przytuliła się do niego. Wszedł z nią do swojego pokoju i położył ją na łóżku. Przesunął ją trochę odchylił kołdrę i przykrył ją. Po chwili sam położył się na łóżku i przykrył kołdrą. Dziewczynka przytuliła się do niego. I zasnęli.
Rano, gdy się obudził było po 6. Wstał po cichu żeby nie obudzić małej i poszedł do łazienki. Po drodze wziął z szafy ubrania. Gdy był w łazience myślał o tym, co się stało w nocy. Smucił się trochę, ale musiał to ukryć przed młodszą siostrą. Wyszedł z łazienki popatrzał chwilę na śpiącą dziewczynkę. Poszedł zjeść śniadanie. Gdy stanął w miejscu, w którym kilka godzin temu leżała jego siostra zwrócił uwagę na to, że nie ma tu stolika, który stał. Poszedł do kuchni i zobaczył tam siedzącego ojca.
A: Dzień dobry tato.
O: No nie aż taki dobry ten dzień.
A: Nie przejmuj się wszystko się ułoży.
O: Nie byłbym taki pewien. Ally jeszcze śpi? –szybko zmienił temat rozmowy.
A: Tak śpi. A ja zjem śniadanie i pójdę do chłopaka Rose i mu powiem, co się stało w nocy. Powinien wiedzieć.
O: Ano powinien.
Austin pół godziny myślał nad tym, co zrobić sobie na śniadanie aż w końcu wymyślił, że zje sobie jajecznicę. Wyjął z lodówki jajka i rozbił jej na patelnię. Dokładnie wymieszał a po chwili jajecznica była gotowa. Przełożył ją na talerzyk i ukroił kromkę chleba, którą posmarował masłem. Zjadł to ze smakiem, poczym poszedł do pokoju po telefon i słuchawki. Założył buty i wyszedł z domu. Stwierdził, że woli się przejść, więc nie będzie czekać na autobus włożył słuchawki do uszu i puścił swoją ulubioną piosenkę. Szedł tak przez pół godziny aż dotarł do domu Jaspera. Sprawdził godzinę. Było po 9. Chwilę zastanawiał się czy powinien zadzwonić czy może raczej zapukać. W końcu zdecydował się zadzwonić. Szybko otworzył mu zaspany chłopak.
J: O, Austin. Cześć. Co jest?
A: Mogę wejść? To trochę ważniejsza sprawa nie na rozmowę na ulicy.
J: Okej.
Weszli do domu po dłuższej chwili wszystkie informacje zostały przekazane.
J: CO?! Jak to w szpitalu?! Możesz tu chwilę poczekać. Pójdę się ogarnąć i razem do niej pójdziemy ok?
A: No spoko tylko szybko.
Gdy chłopak doprowadzał się do porządku. Austin czekał na niego z zegarkiem w ręku. Jasper zszedł ze schodów po 10 minutach. Wyszli z domu i poszli na przystanek autobusowy, który był niedaleko. Weszli do autobusu i po chwili byli już pod szpitalem. Gdy znaleźli się w recepcji zapytali gdzie leży Rosalie, po czym podążyli za numerem sali wskazanym przez pielęgniarkę. Dziewczyna leżała w sali nr 24. Gdy znaleźli tą salę Jasper zatrzymał się na chwilę. Widać było, że był zdenerwowany. Nie wiedział co miał powiedzieć. Udawać, że nic się nie stało? Czy może wejść i powiedzieć, że mu strasznie przykro i że wszystko będzie dobrze? Miał mętlik w głowie. Widząc to Austin stanął obok niego.
A: Uspokój się przeżywasz to gorzej nawet niż Rose. Chociaż nie wiem jak to przeżywa.
J: Jaa… Ja nie wiem co mam jej powiedzieć.
A: Spoko bądź sobą a najlepiej powiedz jej, że się bardzo martwiłeś, laski to lubią.
J: Dzięki. Niezły z ciebie Wujek Dobra Rada.
A: Heh.. No idź.
Weszli do sali. Zobaczyli wtedy dziewczynę z nogą w gipsie, zabandażowaną głową i dłonią. Oprócz tego widać było oznaki upadku. Dziewczyna chyba spała. Albo może się jeszcze nie wybudziła. Oni tego nie wiedzieli. Jasper podszedł do niej i usiadł na krzesełku przy łóżku. Rosalia.. Co ci jest… Obudź się. Proszę… Chłopak cierpiał razem z nią. W tej chwili do sali wszedł lekarz.
L: Dzień dobry panowie.
A i J: Dzień dobry.
J: Co z nią?
L: Jej stan jest stabilny ale muszę ją teraz obudzić i zbadać.
Po chwili udało się obudzić Rosalie.
A i J: Rose!
J: Tak się martwiłem o ciebie.
R: Jasper! Austin! Długo już tak siedzicie?
J: Nie przed chwilą przyszliśmy. Cieszę się, że wreszcie mogę z tobą porozmawiać. Nawet nie wiesz co przeżywałem. Nie wiem co bym zrobił gdybym cię stracił.
R: Kochany jesteś.
L: Ekheem…
Lekarz już zniecierpliwiony odchrząknął.
L: Moglibyście wyjść na chwilę muszę ją zbadać.
A i J: Taak. Oczywiście.
Gdy wyszli na korytarz usiedli na krzesełkach.
A: Widzisz nie było tak trudno.
J: No nie było.
A: Wiesz co ja muszę zadzwonić do taty, że jestem w szpitalu i że się obudziła. Zaraz wrócę.
J: Dobra.
Austin wyciągnął telefon z kieszeni i odszedł trochę dalej pozostawiając chłopaka samemu sobie. Siedział tam przez jakieś 5 minut aż lekarz wyszedł i powiedział, że może do niej wejść. Chłopak podniósł się i wszedł do sali. Przysunął trochę bliżej krzesełko i przytulił Rose. Popatrzył jej przez chwilę w oczy i pocałował w usta.
J: Kocham cię.
R: Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Po chwili wszedł Austin i powiedział, że musi już wracać do domu. I zostali sami rozmawiali tak parę godzin.

No siemka ;* Mam taką nowinkę, że mam taką wenę teraz, że piszę co dziennie trochę. No chyba, że nie mam czasu ;p Ale tak czy siak pod koniec tygodnia pojawi się kolejny post ;D Buziaki ;***

sobota, 4 sierpnia 2012

5 rozdział


To jest notka specjalnie dla Kuroineko…xD! Smacznego! :*
Schemat do dialogów:
R: Rosalie
J: Jasper
E: Emily
A: Austin
Po jakichś 10 minutach dziewczyna doszła do domu swojej przyjaciółki. Chciała zadzwonić dzwonkiem, ale kumpela ją wyprzedziła i wyszła naszykowana przed drzwi.
R: Hej! –krzyknęła podchodząc do Emily i przytuliły się.
E: Hej kochana!
E: Autobus mamy za 4 minuty, bo sprawdziłam, więc musimy się trochę śpieszyć, ale na szczęście to nie jest daleko
R: Wiesz, co ojciec pierwszy raz był rano w domu i kazał mi kupić sobie coś ładnego na randkę z Jass’em- zdradziła powody nagłych zakupów
E: No ja myślę nie możesz iść przecież w czymś starym! –zaśmiała się
Chwilę później zaczęły biec, bo zauważyły autobus zbliżający się do przystanku. Wsiadły do niego skasowały bilety i usiadły rozmawiając o tym, co mogły kupić na spotkanie Rosalii. Po chwili autobus zatrzymał się na jednym z przystanków i wsiadły ‘kanary’ i zaczęli sprawdzać bilety. Jednemu panu nie udało się wywinąć i dostał mandat za jazdę na ‘gapę’. Wysadzili go i sprawdzali dalej, gdy doszli do nich autobus prawie stanął na ich przystanku, więc podniosły się z miejsc i poszły do panów sprawdzających bilety poczym pokazały im bilety i powiedziały, że to nasz przystanek i pozwolili iść. Weszły do Galerii Sklocket i poszły do pierwszego sklepu z ciuchami, jaki im się nawinął. Po godzinach łażenia i przymierzania ubrań wybrały sukienkę w kwiatki, taką zwiewną. Do tego brązowe sandałki na koturnie, brązowy pasek, złoty pierścionek z napisem boyfriend, złotą bransoletkę i naszyjnik wąsy. Po tylu godzinach chodzenia zrobiły się głodne, więc poszły na hamburgery. Gdy zjadły zobaczyły, że już jest godzina, 14 więc Rosalie ma 2 godziny do spotkania a Emily zmierzała pomóc się jej uczesać wzięły sobie shaiki na wynos i pojechały do domu. Jazda autobusem poszła im w miarę szybko, więc w domu Rose były pół godziny później. Dziewczyna poszła pod szybki prysznic i umyła włosy. Emily myślała długo nad fryzurą przyjaciółki i stwierdziła, że najładniej jej będzie w warkoczu kłosie. Gdy dziewczyna wyszła z łazienki wzięła do ręki kubek z shaikiem i zaczęła go powoli sączyć, kiedy była czesana przez koleżankę. Po chwili fryzura była gotowa, więc mogła się ubrać. Po ubraniu zostało jej 20 min. Przeznaczyła go na rozmowę o wymarzonej randce z Emily. Czas szybko im minął i gdy po Rosalie przeszedł Jasper koleżanka powiedziała, że mama do niej dzwoniła i musi już iść.
J: Witaj
R: Hej
J: Gotowa? Możemy iść?
Rosalie kiwnęła głową na tak i wyszli. Szli na nogach do kina, zajęło im to jakieś 20 minut. Gdy doszli chłopak zapłacił za bilety, ale nie chciał zdradzić, na co idą. To miała być niespodzianka. Poszli po popcorn i coś do picia. Kupili jedną dużą Cole i wzięli 2 słomki. Poszli do Sali kinowej, w, której był wyświetlany film. Okazało się, że był to film, na który Rose planowała iść od miesiąca ale nie udało jej się nigdy, bo to była chora to nie mogła a jeszcze kiedy indziej musiała zająć się siostrą. To była dla niej wyjątkowo udana niespodzianka.
R: Ooo… Skąd wiedziałeś, że bardzo chciałam na to iść?
J: To było proste wystarczyło słuchać, co mówisz.
Chłopak posłał jej najpiękniejszy, szery uśmiech i pocałował ją w policzek. Rosalie zarumieniła się, ale w Sali kinowej było ciemno, więc nie było tego widać, z czego było bardzo zadowolona.
J: Założę się, że się zarumieniłaś.
R: Nieeee… Skądże… Nie prawda. Ja wcale się nie zarumieniłam
J: Wiem, że kłamiesz.
Chłopak jeszcze chwilę tak się z nią podroczył i zaczął się film. Przez prawie cały film trzymali się za rękę. Film cały aż do końca oglądali z zaciekawieniem. Po filmie poszli na spacer. Zbliżał się wieczór i trochę się ochłodziło. Rosalia nie spodziewała się tego i nie zabrała z domu żadnego swetra ani nic takiego, w czym byłoby jej później ciepło. Rosalii zrobiło się zimno, ale na szczęście miała dobrego chłopaka, który zauważył to i okrył ją swoją bluzą.
R: Dziękuję.
J: Nie ma, za co było ci zimno, więc nic w tym dziwnego.
Uśmiechnął się do niej a ona odwzajemniła gest. Zrobiło się późno i Jasper odprowadził ją do domu. Po drodze kupili sobie gorącą czekoladę. Wypili ją dość szybko i w równym tempie szli do domu Rose.
R: Bardzo dobrze się bawiłam. To była najlepsza randka, na jakiej kiedykolwiek byłam.
J: Mi też się bardzo podobało –mówiąc to zbliżył się do dziewczyny i pocałował ją namiętnie. Wtedy wyszedł z domu Austin.
A: Co to ma być?! Gdzie ty się włóczyłaś po nocy?! Wiesz jak się martwiłem?!
Wściekły Austin krzyczał na siostrę. Rosalia zawsze wiedziała, że jej brat jest nadopiekuńczy. Zawstydzeni szybko odsunęli się od siebie.
A: Aaa… Eeemm…  Rosalia to domu!
Nie wiedząc co powiedzieć nakazał siostrze wejście do środka. Rosalia i Jasper zaczęli się z niego śmiać.
R: Już, już za chwilę.
A: Nie za chwilę tyko już!
R: No dobrze. Do zobaczenia!
J: Dobranoc.
Dziewczyna weszła do środka. Kurczę! Jego bluza! Zapomniałam mu ją oddać! Cholera! Wyszła przed drzwi mając nadzieję, że jeszcze nie jest daleko.
R: Austin!
J: Tak?!
R: Twoja bluza!
J: Jutro mi ją oddasz! Idź spać! Bo jutro będziesz nieprzytomna!
Nawet nie zauważyła, kiedy Austin stanął obok niej.
A: Dobrze gada. Idź już spać.
Dziewczyna pomachała do Jaspera a on odwzajemnił gest. Pchana przez Austina doszła do  pokoju.
R: Dobranoc.
A: A dobranoc, dobranoc.
I poszli do swoich pokojów. Rosalia umyła zęby, rozczesała włosy i założyła pidżamę. Otworzyła okno i chwilę przez nie wyglądała poczym rzuciła się na łóżko. Przez jakieś pół godziny myślała o dzisiejszym wieczorze. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.

Wydaje mi się trochę krótkie ;\\