sobota, 3 listopada 2012

8 rozdział

Tak wiem, nareszcie nowy post ;) ale jest i to chyba najdłużej  pisany przez mnie, więc proszę się zajadać i pisać w komach czy smakowało ;*

Nowe postacie ;)
V: Veronica



                Gdy Austin przestał już kłócić się z Rosalią, wrócili do sali. Rose namówiła Jaspera, żeby poszedł do domu poszedł spać. Chłopak odmawiał ale w końcu rodzeństwo wspólnymi siłami przekonało go do tego. Gdy Jass poszedł dziewczyna zdrzemnęła się, a Austin poszedł po kawę.
Jasper idąc włożył sobie do uszu słuchawki. Starał się nie myśleć o niczym pogłośnił muzykę i szedł dalej. Nagle wpadł na jakąś dziewczynę. Przewrócili się a ona poleciała na niego. Szybko wstała otrzepując się z kurzu i zarumieniona zwróciła się do niego.
V: Przepraszam! Naprawdę, przepraszam! Nie chciałam! Przepraszam!
Ukucnęła i pozbierała swoje rzeczy z podłogi. Austin w tym czasie wstał i wyłączył muzykę.
J: Nic się nie stało…
V:, Ale ja naprawdę przepraszam!
J: Dobra, spoko! Już ok!
V: Na pewno? Ja naprawdę… Tak mi przykro!
J: Mhmmmm!
V: A tak w ogóle to jestem Veronica.
J: Emm… Jasper.
Chłopak zastanowił się przez chwilę. Czy właśnie nie tak miała na imię dziewczyna ze snu Rose? Dokładnie! Jasper stwierdził, że nie chce jej poznawać, więc powie coś i pójdzie dalej.
J: To ja już pójdę!
V: Nie, zaczekaj! Dasz mi swój numer telefonu?
J: Nie mam, po co… A poza tym, mam dziewczynę.
V: Yyy.. Eee… Już… Lepiej pójdę.
Chłopak poszedł dalej, myślał o tej dziwnej sytuacji. Czy to imię to zbieg okoliczności? Czy powinien powiedzieć o tym Rose? Raczej nie, bo tylko się będzie zamartwiać. Musi jakoś sobie poradzić bez mówienia o tym swojej dziewczynie. Ale, dlaczego akurat na niego wpadła ta laska? Miał w głowie setki pytań.
Następnego dnia Rosalia została wypisana ze szpitala. Przyjechał po nią Austin z Jasperem. Po krótkiej rozmowie z lekarzem wyszli ze szpitala
A: Ale jakby ci się coś działo to mów, dobra?
R: Tak! Powtarzasz to już po raz setny!
J: Nie denerwuj się, on się po prostu martwi. Z resztą jak my wszyscy.
R: Tak wiem, ale to takie denerwujące! Możemy już jechać?
A: No, właź do auta złośnico.
R: Też cię kocham pusty braciszku!
A: Ale to słodkie, ostatnio tam się uśmiałem jak zakładałem buty!
J: No nie! Znowu się zaczyna!
R: No dobra, dobra. Już! Koniec, nie będę obrażała takiej kochanej lamy jak mój braciszek. Pasi?
A: Yyyy… Eeee… !!
R: Ha! Czyżby ci zabrakło tekstów?
J: Rose!
R: No dobrze już się tak nie denerwuj.
Rosalia mówiąc to przytuliła się do Jaspera a Austinowi pokazała język. Chłopak dalej myślał nad tym jak odpowiedzieć siostrze. Ale raczej nic nie wymyślił, bo wsiadł do auta i pojechali do domu.  Po kilkunasto minutowej jeździe w ciszy Austin wpadł na pomysł.
A: MAŁPA!
R: Hę??
J: Co?
A: Małpa! Głupia jak małpa!
J: Aaa…
R: Osz tyyy! Kozi umyśle!
A: Dziękuję.
Więcej już nikt się nie odzywał. Austin odwiózł Jaspera i pojechał z Rose do domu. Rosalia, gdy tylko znalazła się w domu poszła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Nawet nie wyjęła telefonu z torby, przykryła się kołdrą i usnęła. Obudziła się wieczorem. Wstała, przeciągnęła się i poszła do łazienki, żeby umyć zęby. Później zeszła na dół, zaglądnęła do kuchni. Nikogo nie ma. Popatrzała na zegar- było po 19. Stwierdziła, że pójdzie na spacer. Założyła buty, kurtkę wzięła chustkę i wyszła z domu. Pierwsze kroki skierowała w stronę parku. Gdy była przy pasach naprzeciwko niego stwierdziła, że nie ma ochoty tam iść. Od wróciła się napięcie i nie patrząc gdzie idzie wpadła na kogoś.  Dziewczynie, z którą się zderzyła wypadła teczka z dokumentami i rozsypały się po chodniku. Na szczęście nie wiał wiatr, bo tak to by miała wielkiego pecha.
R: Przepraszam, zagapiłam się.
V: Nic się nie stało, to nie tylko twoja wina.
R: No, może.
Rosalia pomogła jej pozbierać kartki papieru i włożyć do teczki. Gdy już podniosły się z ziemi stały tak przez chwilę.
V: A tak w ogóle to mam na imię Veronica.
Dziewczyna wyciągnęła przed siebie dłoń na przywitanie, a Rose odwzajemniła gest.
R: A ja Rosalie, miło mi poznać.
Postały tak chwilę, milcząc. Rosalia przypomniała sobie, że właśnie to imię zagościło w jej śnie i stwierdziła, że musi o tym porozmawiać z Jasperem, ale to później.
R: To ja już będę szła, jeszcze raz miło cię było poznać.
V: Ciebie również.
I ruszyła dalej, włożyła słuchawki w uszy i wtuliła się w szalik. Próbując poukładać myśli szła przed siebie, aż w końcu zrobiła kółko i znalazła się przed parkiem gdzie spotkała się z Veronicą. Przeszła przez pasy i weszła do parku rozglądając się za jakąś ławeczką. Po krótkiej chwili stwierdziła, że usiądzie na trawie. Podeszła do jakiegoś drzewa i tak by się o nie oprzeć usiadła na ziemi. Zaczęła rozmyślać. Po krótkiej chwili zaczęła szufladkować wszystkie myśli, tak by jej głowa była pusta i żeby myśli nie krzątały się samowolnie po głowie. Gdy już udało jej się nie myśleć o niczym spojrzała na zegarek. 22?! Już? Tak szybko? Myślałam, że minęła dopiero godzina czy coś takiego… Spojrzała na telefon 7 nieodebranych połączeń od Austina, 23 od Jaspera a od taty? Od taty 5 i 3 sms. Nie spodziewała się, że Jasper będzie tyle razy do niej wydzwaniał. W tej chwili, w której pomyślała jak bardzo zależy jej na tym chłopaku telefon zadzwonił. To sms, sms od jej chłopaka, otworzyła wiadomość.
„Rose, odezwij się proszę! Martwimy się od ciebie! A ja w szczególności! Proszę napisz, zadzwoń albo jakkolwiek się ze mną skontaktuj, bo wychodzę z siebie! Pamiętaj, że Cię kocham ;*”
Po tej wiadomości stwierdziła, że musi do niego zadzwonić.
J: No nareszcie! Nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem…
R: Tak, wiem. Przepraszam.
J: Gdzie jesteś? Zaraz po ciebie będę.
R: Nie, nie przyjeżdżaj chcę pobyć trochę sama, przemyśleć wszystko.
J: Ale co chcesz przemyśleć? Coś się stało?
R: Przyjedź do parku, siedzę pod drzewem.
Rozłączyła się. Czekała na niego, ale nie była pewna czy przyjedzie. Schowała głowę w kolanach i łzy poleciały jej po policzkach, gdy tylko pomyślała, że mogłaby stracić swojego ukochanego. W tej chwili ktoś położył jej dłoń na ramieniu i aż podskoczyła ze strachu.
J: Spokojnie nie bój się, to tylko ja. Płaczesz? Przesuń się i opowiadaj.
R: Bo ja, ja spotkałam dzisiaj jak szłam na spacer jakąś Veronicę…
…i wtedy jak tu przyszłam i usiadłam pod tym drzewem poczułam tak jakby mi się świat zawalił i dopiero niedawno, gdy spojrzałam na telefon przypomniałam sobie o istnieniu świata i o wszystkim innym. I o niej też. Cały czas mam ją w głowie, nie potrafię przestać o tym myśleć o tym, że kiedyś może zabraknąć ciebie koło mojego boku i o tym, że kiedyś ona będzie na moim miejscu.
Mówiła tak chwilę aż w końcu poleciały jej łzy a Jasper przytulił ją żeby się uspokoiła. Po krótkiej chwili Rosalia zasnęła. Jasper wstał i podniósł ją z ziemi, z tego względu, że do domu Jess’a jest bliżej, skierował się w tą stronę. Szedł powoli obserwując dokładnie drogę, by nie upuścić śpiącej dziewczyny. Gdy doszedł do domu i zanim wszedł do domu minęła jakaś chwila, bo szukał kluczy. Położył dziewczynę u siebie na łóżku i wyszedł by zadzwonić do jej brata.
J: Jest już u mnie śpi.
A: To dobrze, wszystko z nią dobrze?
J: Tak przyjdę z nią do was jutro rano albo koło południa.
A: No, ok.
J: Na razie.
Jasper poszedł do Rose i położył się obok niej. Tak zasnął.
_______________________________________________________________________

Rano Jasper obudził się pierwszy i poszedł do kuchni zaparzyć herbatę. Krótko po tym przyszła dziewczyna, podeszła do niego i przytuliła się.
J: Głodna?
R: Trochę
J: Jajecznicę zjesz?
R: A owszem, owszem.
J: To siadaj do stołu zaraz ci dam herbatę.
R: Dobrze.
Jasper zaniósł dziewczynie herbatę i wrócił do robienia jajecznicy. Gdy już zjedli wyszli z domu Jaspera bo jak to obiecał Austinowi miał ją dostarczyć do domu koło południa.





8 komentarzy:

  1. Nie podoba mi się to.. tzn rozdział tak ale ta Veronica :/ nie, nie, nie!!
    Mam nadzieję że zniknie tak szybko jak się pojawiła :/

    Życzę dożo weny i czekam na kolejny rozdział ale błagam skróć me męki i dodaj szybciej :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no zobaczysz czy zniknie czy nie ;)
      Przypuszczam, że jak zacznę pisać w poniedziałek to skończę gdzieś w sobotę albo niedzielę i będzie :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. niestety nie mogłam pisać, gdyż mój kochany laptop złapał wirusa ;) obiecuję że w dzisiaj dodam :)

      Usuń
  2. Świetny blog! Zapraszam do mnie
    austin-story-ally.blogspot.com
    fame-is-not-everything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo..tyle czekania, ale warto! ;D
    Veronica...hmmm...Taka dziwna, ale wiem po swoim opowiadaniu, że nie można kierować się pierwszym wrażeniem ;D Zobaczymy co z tego wyjdzie ;D
    Oczywiście czekam na nexta i dzięki, za powiadomienie mnie o nowej notce ;)

    OdpowiedzUsuń