Po
szkole Rosalie nie czekała na brata chodź mieli razem wracać do domu. Szła już
jakiś czas i nie wiedziała za bardzo gdzie jest. Po chwili zadzwonił do niej
Austin. –Gdzie jesteś? Czekałem na ciebie 5 min a potem poszedłem do domu, ale
ciebie tu nie ma –powiedział zmartwiony. –Aha… no nie ma mnie w domu
–odpowiedziała dziewczyna rozglądając się. –To dowiem się gdzie moja szanowna
siostrzyczka jest? –zapytał się Rose. –Gdybym to ja jeszcze wiedziała…
-powiedziała smutno Rosalie. –Jak to gdybyś widziała? To ty nie wiesz gdzie
jesteś? –Dopytywał się Austin. –No tak jakby nie wiem –powiedziała dziewczyna.
–Co to znaczy tak jakby? To wiesz w końcu czy nie? –coraz bardziej
podenerwowany pytał się brat Rose. –Noo… nie wiem, dobra zgubiłam się! Możesz
się teraz śmiać ile chcesz! –Krzyknęła do komórki. –Poczekaj jakieś auto tu
jedzie spróbuje je zatrzymać to się dowiem gdzie jestem i po mnie przyje… Aaaa!!!(Dziewczyna
upuściła telefon a ten roztrzaskał się na małe kawałeczki). Auć! Cholera! Głupi
krawężnik! –Krzyczała dziewczyna do telefonu masując swoją kostkę. Nie
zauważyła, że ma poobdzierane ręce aż do krwi, po tym jak upadła. Po jej
bladych rękach spływały krople krwi. Spróbowała wstać, lecz jej się to nie
udało, wtedy zauważyła gdzie jest. Na środku ulicy, siedziała na środku ulicy.
Przed nią właśnie hamowało auto z piskiem opon. Samochód zatrzymało się jakiś
metr przed nią i wtedy zauważyła, kto w nim siedział. W samochodzie siedział
Jasper. Wyskoczył szybko z pojazdu i podbiegł do rannej dziewczyny. –Rosalie,
co ci się stało widziałem tylko jak przewróciłaś się na ziemię –zapytał z
troską chłopak. –Emmm, noo ten… Potknęłam się –powiedziała zawstydzona
dziewczyna. –Boże twoje ręce! –krzyknął zdziwiony. –Ooou… tego nie zauważyłam –powiedziała
ze spokojem dziewczyna. Jej ręce poobdzierane i porozcinane od małych kamyczków
i ostrych kawałków pozostałości telefonu na drodze. –Możesz wstać? –zapytał się
dziewczyny. –Nie, próbowałam, ale nie potrafię –odpowiedziała na pytanie. –A
więc chodź –powiedział chłopak poczym wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do
samochodu. –Nie ma opcji musimy jechać do szpitala, nie wiadomo, co ci jest w
nogę –powiedział chłopak zapalając silnik. –Nie! Tylko nie do szpitala! Jaa,
nie chcę tam wracać… -powiedziała dziewczyna wkurzona. –Jak to nie chcesz tam
‘wracać’? –zapytał zdziwiony Jasper. –Nie chcę o tym rozmawiać… -odpowiedziała
smutno Rosalie. –Powiedz, proszę chcę tylko zrozumieć –poprosił dziewczynę. –No
dobrze. To było jak miałam 4 lata, wykryto u mnie cukrzycę. Co tydzień
jeździłam do szpitala do kontroli, bo byłam za mała jak na tą chorobę. Nie
spotkali się jeszcze z tak młodą nosicielką, nie mogłam jeść nic słodkiego, ani
pić soków i gazowanych napoi. Straszne to było wyobrażasz sobie, że przez 6 lat
nie jadłam żadnych batoników? Piłam tylko wodę bądź herbatę bez cukru. Na szczęście,
gdy miałam 10 lat jakiś doktor wynalazł lek podawany przez zastrzyk, dzięki
któremu mogę pić i jeść wszystko, dostaję go, co miesiąc- podwinęła lekko rękaw
-widzisz? Wczoraj miałam zastrzyk –widać było fioletowego siniaka od
wewnętrznej strony zgięcia łokcia. –Wow. Widać, że cierpisz. Ale musisz tam jechać,
bo możesz mieć coś złamane. –powiedział skupiony na dojechaniu do celu Jasper.
–Emmm… proszę nie jedźmy tam –poprosiła Rose. –Nie ma już, po co zawracać
–powiedział ucieszony, że postawił na swoim chłopak. Właśnie gasił silnik
samochodu. Wysiadł i podszedł do drzwi, przy których siedziała dziewczyna.
–Dasz radę iść sama? –zapytał. –No, tak tak –powiedziała poczym wstała i
zrobiła parę kroków, poczym przewróciła się, lecz Jasper chwycił ją za rękę i
nie zdążyła upaść. Wziął ją znowu na ręce i poszedł do środka. Poprosił o pomoc
pierwszego z lekarzy, jakiego spotkali. –Przepraszam, moja dziew… koleżanka
-poprawił się- chyba złamała nogę, bo upadła –powiedział do lekarza. –Już się
tym zajmiemy, proszę chwilę poczekać –i wszedł do pokoju. Wrócił z wózkiem by
chłopak mógł tam posadzić Rosalie. Jasper pchnął wózek i szedł za doktorem.
Weszli do Sali (pewnie izby przyjęć). –Mógłbyś? –lekarz wskazał na łóżko i na
dziewczynę. Chłopak pomógł podnieść się dziewczynie z wózka i pomógł usiąść na
łóżku. Lekarz bacznie obserwował chorą nogę a później ręce. Polał rany wodą
utlenioną i zabandażował. –Nogę trzeba prześwietlić –powiedział, po czym pomógł
dziewczynie się podnieść i przeszli do rentgena. Po chwili widać już było
wyniki. –Na szczęście nie złamanie otwarte wystarczy gips na jakiś miesiąc
–powiedział i zajął się nogą. Gdy wyszli z Sali było już dosyć późno. –Proszę
poczekać muszę zadzwonić do pani rodziców i powiadomić ich o zajściu –podał
dziewczynie kule i wszedł do innego pomieszczenia. Po kilku minutach wyszedł
–Zawiezie ją pan do domu? –zwrócił się do chłopaka. –Ktoś z rodziny będzie
czekać –powiedział i poszedł. Oboje wyszli ze szpitala i poszli do auta.
–Widzisz nie było aż tak strasznie –przerwał ciszę chłopak. –No. –odpowiedziała
dziewczyna smutno. Po chwili dojechali do domu Rosalie. Zatrzymał się przed jej
domem. –Poczekaj, zanim wyjdziesz chciałbym cię o coś zapytać. Mogę?
–Oświadczył. –Jasne –powiedział dziewczyna. -Będziesz moją dziewczyną? –zapytał
nieśmiało chłopak. –Emm… -Rosalie się zarumieniła –Tak, jasne. –chłopak się
uśmiechnął poczym przybliżył swoją twarz do jej twarzy i pocałował ją czule.