sobota, 28 lipca 2012

...

Hejj od razu bardzo ale to bardzo przepraszam, że nic nie dodaje ale weny nie mam i wszystko mi się sypie ;| Proszę o wyrozumiałość, bo chyba wiecie jak to jest stracić ukochaną osobę... :'| Mam nadzieję, że nie potracę czytelników ze względu na to, że popchnęłam już w górę tego bloga i cieszę się z tego bardzo. Myślę, że interesuje was najbardziej to kiedy dodam następny rozdział. Hmm... Jakby się zastanowić to powinien ukazać się jakoś za tydzień [to jest 4.,5. sierpnia]. Powinno mi się udać coś nabazgrać. Jeśli nie to zastanowię się nad jakąś pomocą od przyjaciół lub kogoś kto miewa świetne pomysły. Dziękuję też Kuroineko...xD za wsparcie przez maile. Dzięki, że jesteś. ;* Nie będę więcej ciągnąć ale mam też parę spraw do załatwienia więc bardzo Was proszę: zrozumcie mnie i postawcie się w mojej sytuacji, przynajmniej spróbujcie.
O.

wtorek, 3 lipca 2012

4 rozdział


Sorry wielkie, że tak dawno nie dodawałam, ale jakoś weny nie miałam i następny tydzień też musicie się trochę wstrzymać bo wyjeżdżam jutro. Wracam 11 więc postaram dodać gdzieś tak 15. Pozdrawiam was ;* Olka

               Minęło kilka miesięcy a Rose i Jasper są piękną parą. Pewnego dnia po szkole dziewczyna poszła sama do domu. Natknęła się na dziwnych i dla niej na oko nie miłych ludzi, ale minęła ich i poszła dalej do domu. Gdy już dochodziła usłyszała kroki za sobą. Nie zdążyła się odwrócić, bo tajemniczy ktoś złapał ją za ramiona a później odwrócił. –Och Jass przestraszyłeś mnie –powiedziała poczym przytuliła się do niego. –Czemu nie było cię dzisiaj w szkole? –zapytała. –Miałem coś do załatwienia –powiedział nie pewnie. –Aha, dobrze, że już jesteś –dziewczyna spojrzała na niego, stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.  –Chodź idziemy –powiedział chłopak. Chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę jej domu. Rose ucieszona spotkaniem nie zauważyła, że klucze wypadły jej z kieszeni torby. Gdy już doszli do jej domu dziewczyna próbowała znaleźć je, ale jej się nie udało. –O nie… Zgubiłam klucze, chyba nie wejdziemy do domu –powiedziała dziewczyna. Gdyby tylko furtka była otwarta to poszlibyśmy z tyłu domu-pomyślała. Chłopak rozglądnął się. –Hmmmm… Dalibyśmy radę chyba przejść przez płot –powiedział poczym wspiął się trochę i przeskoczył przez niego. –Dalej, chodź dasz radę wciągnę cię –powiedział chłopak. –No dobra-odpowiedziała Rose. Wspięła się i Jasper pomógł jej przejść. –Chodź, może macie gdzieś zapasowe klucze? –zapytał chłopak. –Z tego co wiem chyba tak, poczekaj –poszła ale za chwilę pojawiła się z kluczami. Weszli do domu i poszli do pokoju dziewczyny. Po jakiejś godzinie do pokoju wszedł Austin –Mogłabyś bardziej uważać na klucze od domu? Bo znalazłem je na chodniku niedaleko –powiedział do siostry i rzucił do niej klucze. –Emmm… dzięki –powiedziała zawstydzona dziewczyna. –Ej, dałabyś się gdzieś wyciągnąć w sobotę? –zapytał, gdy już Austin wyszedł z pokoju. –No, tak raczej dałabym radę –odpowiedziała z uśmiechem. –Dobra, to przyjdę po ciebie o 16, ok? –zapytał chłopak. –Ok -powiedziała dziewczyna. –Czyli umówieni? –zapytał Jasper. –Czyli randka? –zapytała Rose z uśmiechem. –Tak-odpowiedział chłopak. –Czyli tak. –zaśmiała się dziewczyna. Rosalie odprowadziła Jaspera do drzwi. –To pa, do jutra –powiedziała dziewczyna. –Pa –powiedział chłopka poczym przytulił dziewczynę i pocałował ją w czubek głowy. –Hehh… Kochany jesteś -powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się. –Tak tak, ty też. Ok, na razie. –powiedział chłopak na pożegnanie i poszedł. Dziewczyna wróciła do domu i położyła się spać.

**********************************************************************************
[kilka dni później]
Sobota, dziewczyna zamiast się wyspać nie wiadomo, dlaczego wstała wcześniej. Po przebudzeniu próbowała jeszcze zasnąć ale nie dała rady. Spojrzała na zegarek. –O jejku… ale wcześnie dopiero 6:13! I co ja teraz będę robić? Hmmmm…. –pomyślała. Dziewczyna poszła do toalety, ubrała się i zaczęła rozczesywać swoje długie, pofalowane, czarne włosy i stwierdziła, że czas iść do fryzjera by przyciąć końcówki. Z tego powodu, że strasznie dłużył jej się czas zaczęła sprzątać w pokoju. Poukładała porozrzucane ubrania i schowała je do szafy. Później pościelała łóżko, sprzątnęła papierki i poustawiała rzeczy na półki. W końcu zrobiła się 10 i wyszła z pokoju. Od razu poszła do kuchni by coś zjeść. Zastała tam swojego ojca, którego z rana nigdy nie widywała, bo wychodził wcześnie. Dziś siedział przy stole i czytał gazetę popijając gorącą kawę.
-Dzień dobry.
-O, witaj skarbie. –przywitał się mężczyzna
-Myślałam, że dziś wychodzisz jak zwykle-wcześnie.
-Bo miałem wyjść wcześnie, ale odwołali spotkanie. –wyjaśnił.
-Omn… Yyy… Eee… A o, której wrócisz?
-Myślę, że gdzieś o 14.
-Bo wiesz ja dzisiaj wychodzę o 16.
-A dokąd? I… z kim?
-Yymmm… do kina, z chłopakiem. –odpowiadając Rosalie zarumieniła się.
-Ahaa… rozumiem dobrze.
Mężczyzna podał jej kilka banknotów i powiedział:
-Masz idź, kup sobie coś ładnego.
-Eeem.. Dziękuję.
Dziewczyna wzięła telefon i zadzwoniła do Emily, przewodniczącej jej klasy, z którą bardzo się zaprzyjaźniła.
-Halo?
-Cześć Em. Mam pytanie czy nie miałabyś ochoty iść ze mną dzisiaj na zakupy?
-Tak, jasne! –krzyknęła uradowana dziewczyna.
-Ok, to będę przed twoim domem za pół godziny, pasi?
-Pasi. –odpowiedziała Emily, która cieszyła się bardzo ze wspólnego wyjścia z przyjaciółką.
Rosalie poszła do swojego pokoju i przebrała się w wygodne krótkie, jeansowe spodenki i zieloną bluzkę na ramiączkach. W do torby ze skóry włożyła portfel z pieniędzmi od taty, komórkę i okulary przeciw słoneczne. Poszła na dół założyła trampki i krzyknęła na odchodne: -Wychodzę, na razie!